Dnia 17 września klasa VII b pojechała na trzydniową wycieczkę w Bieszczady. Organizatorem wyjazdu była wychowawczyni klasy VII b – pani Elżbieta Idzior-Bonar, a opiekowała się nami razem z nią pani Katarzyna Świstak. Trzy dni może wydawać się dość nudno, ale nie w tym przypadku. Wycieczka szkolna była naprawdę wyjątkowa i wydawało nam się, że nie minęło kilka chwil, a znowu jechaliśmy autobusem w drogę powrotną. Jak spędziliśmy te trzy dni?
Zaczęliśmy naszą wycieczkę od dwugodzinnej jazdy do Sanoka, gdzie czekał nas spływ pontonami rzeką San. Podzieleni na trzy grupy ruszyliśmy z celem dopłynięcia do Liszna. Przez dwie godziny podziwialiśmy uroki otaczającej nas natury, ale również wykorzystaliśmy ten czas na rozmowy i… wyścigi. Dwa z pontonów ciągle próbowały się ze sobą ścigać. Walka była bardzo wyrównana. Nie wiedzieliśmy, kiedy minęły te dwie godziny, ponieważ tak doskonale się bawiliśmy. Gdy dopłynęliśmy, byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, że udało nam się dotrzeć do celu.
Następnie autokar zawiózł nas do miejsca naszego noclegu. Pokoje były czyste, mieliśmy dużo miejsca na zapraszanie osób z innych domków oraz na rozłożenie swojego bagażu. Niedługo później ruszyliśmy na spotkanie z instruktorami survivalu. Szliśmy dość długą drogą do lasu, by poznać tajniki przetrwania. Nauczyliśmy się budować szałas oraz rozpalać ogniska. Potem spróbowaliśmy… herbaty z mięty, którą przed budowaniem szałasu i przed rozpalaniem zebrał jeden z instruktorów. Większość z nas po spróbowaniu mówiła, że była naprawdę smaczna. Posłuchaliśmy o pierwszej pomocy w górach, która, jak się dowiedzieliśmy, jest trudniejsza niż mogłoby się wydawać. Na koniec dnia wróciliśmy z lasu oraz zjedliśmy na kolację kiełbaski, które piekliśmy przy wieczornym ognisku. Były oczywiście rozgrywki w piłkę siatkową, zabawy integracyjne i rozmowy do późnego wieczoru.
Na drugi dzień o ósmej rano zjedliśmy pyszne śniadanie i ruszyliśmy na górę Połoninę, do Chatki Puchatka, gdzie na wysokość 1228 m n. p. m. wchodziliśmy około trzy godziny. Gdy weszliśmy, ujrzeliśmy śliczne widoki na pozostałe wzniesienia terenu. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie na tle Chatki Puchatka i zeszliśmy tą samą trasą. Po wejściu do autokaru każdy był tak zmęczony, że niemalże wszyscy zasnęli. Kolejnym punktem naszej wycieczki było zwiedzenie jednej z Bieszczadzkich cerkwi. Następnie dotarliśmy nad Solinę, na największą zaporę w Polsce. Gdy na nią weszliśmy, zaparło nam dech w piersiach. Widok był nie do zapomnienia. Po wysłuchaniu słów przewodniczki, mieliśmy czas, by kupić pamiątki w sklepikach obok zapory.
W końcu, po dość wyczerpującym dniu, wróciliśmy do ośrodka na pyszną obiadokolację. Następnie została nam już tylko wieczorna toaleta i sny o jutrzejszych atrakcjach.
Trzeci, ostatni dzień nazywał się ,,Z ADRENALINĄ’’ i tytuł był rzeczywiście trafny. Zaczęliśmy od śniadania i wykwaterowania. Następnie spotkaliśmy się z instruktorem przed naszymi domkami. Wsiedliśmy do autobusu, który zawiózł nas na pole do… paintballu. Zaczęliśmy od krótkich informacji o bezpieczeństwie, a potem podzieliliśmy się na dwie drużyny i walczyliśmy przeciwko sobie. Obie drużyny walczyły zaciekle. Po emocjonującej grze ruszyliśmy znów do naszej osady, aby wcielić się w poszukiwaczy skarbów. Zaprowadzono nas do lasu i wyposażeni w mapę, kompas oraz GPS musieliśmy dojść do kolejnych podpowiedzi i odszukać skarb. Po raz kolejny obydwie drużyny spisały się na medal i odnalazły skarb, mimo trudności, na które natrafiały.
Okazało się, że skarbem były… przypinki. Zapięliśmy je do koszulek i wszyscy wróciliśmy do osady, gdzie czekał nas ostatni obiad na wycieczce. W końcu, zmęczeni, ale zadowoleni, udaliśmy się w podróż do domu.
Każdy był uradowany tym, jak przyjemna i ciekawa była ta wycieczka szkolna. Często takie uczniowskie wyjazdy kojarzą się z niezbyt interesującymi tematami, ale ta wycieczka, połączona z nauką i zabawą, była wycieczką niezapomnianą. Z pewnością będziemy ją jeszcze długo wspominać.
Ania Zołotar
VII b
Zapraszamy do fotorelacji.